Chyba się nie zrozumieliśmy…

 

Chyba się nie zrozumieliśmy…

Tu jest link do “Głosu Lasu“. W bieżącym numerze jest artykuł pt. “Nie bójmy się nowego”, strony 35-37.

Wrzucam cytat z artykułu:

“Dokument stworzono na bazie zasad obowiązujących w Danii („Sleeping outside in nature”. The Danish Nature Agency).  Uwzględnia on zasadę „leave no trace” – co w tłumaczeniu oznacza: zatrzyj ślady, i jest przypomnieniem podstawowych zasad dotyczących korzystania z lasów.”

leave no trace
Zdenerwowałem się, więc wybaczcie mi ostry język. Ale ileż można to tłumaczyć???

Po pierwsze, wspomniane w powyższym dokumencie “leave no traces”, to nie to samo co idea Leave No Trace – zbieżność brzmienia.

A samo  leave no trace, to nie “zatrzyj ślady”! Jasne?

Zacieranie śladów jest dobre dla podstarzałych chłopców – fascynatów literatury Karola Maya i fanów Old Shatterhanda, którzy za czasów dzieciństwa nie mieli okazji pobiwakować w lesie, a teraz jako duzi faceci realizują niespełnione marzenia z cyklu “I ty możesz zostać Indaninem”…

To niepoważne podejście do tematu. To zupełne wykrzywienie idei, którą z upartością i trudem staramy się zaszczepiać, stawiając prawdziwe wyzwania wobec prawdziwych bushcrafterów i surwiwalowców. (Nie “survivalistów”, bo to nie ideologia! Co za fatalny lingwipotworek, kolejna bezmyślna kalka językowa…).

Zabawa w maskowanie? Zacieranie śladów??? Ręce opadają…

Leave No Trace zaczyna się przed wejściem do lasu, a nie w momencie wychodzenia z niego!

Zrozumcie to wreszcie, wszyscy WY, którzy podszywacie się pod tę ideę, ale w ogóle jej nie rozumiecie.

Leave No Trace to nie jest zacieranie śladów po  “bushcraftowym” biwaku z piwkiem i dobrym jedzeniem.

Ty nie masz zacierać ślady, ty masz ich nie produkować. Łapiesz różnicę? Jeśli nie, to nie używaj hasła, którego znaczenie wymaga wysiłku, a nie cwaniactwa. Ja wiem, że ono być może jest teraz chodliwe i modne, ale właśnie teraz ważne jest, by za nim stała prawda, nie maskowanie. Trenerzy Etyki Outdoorowej, nie milczcie w takich sytuacjach, proszę!

Ang. to leave – w tym przypadku oznacza pozostawiać, zostawać; zaś słowo trace oznacza ślad, w sensie tropu, odcisku. Zatem inaczej mówiąc: nie wywieraj wpływu, nie zadawaj gwałtu, nie wywieraj impaktu – nie zostawiaj śladu/odcisku.

Co z tego, że palenisko przysypiesz liśćmi, a na dziurę po zebranym mchu, który użyłeś do budowy szałasu, wrzucisz stertę zeschniętych gałęzi, by nie było śladu? Nieudacznicy! Może się nieźle zakamuflujecie, zatrzecie ślady na jakiś czas, ale tylko na jakiś czas. Po zimie, spod śniegu zazwyczaj wyłażą psie łajna… Tak będzie i z waszym kamuflowaniem i zacieraniem śladów po biwakach.

Gdy wychodziliśmy z ideą etyki outdoorowej do rzeczonych środowisk – traktowano nas z ironią. Teraz okazuje się, że gdy ruszył pilotaż w LP, a samym leśnikom spodobała się idea etyki outdoorowej w oparciu o zasady Leave No Trace, to nagle wszyscy bushcrafterzy i innej maści “survivaliści” mają leave no trace we krwi, od zawsze je stosowali… Pewnie dlatego chodząc po lesie tak łatwo jest wdepnąć w “zamaskowane” ludzkie gówno.

Tyle mam do powiedzenia na teraz.

Zadaję sobie tylko pytanie: Czy to leśnicy nie zrozumieli o czym mówimy, czy ktoś im tłumaczy nasze słowa na opak?

Pozdrawiam,
Sergiusz Borecki
prezez SPSS

PS. Powyższe słowa są opinią moją, prywatną i nie muszą odzwierciedlać stanowiska pozostałych członków Stowarzyszenia. Niemniej, to m.in. ja wprowadzałem do Polski idee etyki outdoorowej w oparciu o zasady Leave No Trace i robiłem to w imieniu Stowarzyszenia – dlatego daje mi to prawo do zajęcia stanowiska w takich sytuacjach.

PS. 2. Dla jasności, powyższe słowa nie są skierowane przeciw leśnikom, ale do tych, którzy leśnikom mydlą oczy LNT.